Endometrioza? Moja historia.

Opowiedz swoją historię. Jak długo chorujesz? Czy masz zaufanego lekarza? Czy szybko Cię zdiagnozowano? Czy zastosowane leczenie odniosło zamierzony skutek?
rainbow
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: czwartek, 7 marca 2013, 10:43

Endometrioza? Moja historia.

Post autor: rainbow »

Witam wszystkie endokobietki. :)

Na chciałam podziękować wszystkim zaglądającym i czytającym moje posty. Jestem tu nowa. Więc nie wiem od czego mam zacząć, ale myślę, że od początku... :)
Chciałabym podzielić się z wami moim bólem, który towarzyszy mi już od 4 lat i z którego uporczywie próbowałam się wyrwać ale nie daje rady, po prostu nie mam na tyle siły, żeby walczyć z moim "przyjacielem", który towarzyszy mi w każdym miesiącu, ból który rujnuje mi moją codzienność, który odbiera mi 2 dni w miesiącu, a teraz nawet i więcej i który nie pozwala normalnie funkcjonować. Może zacznę od przedstawienia siebie, a później przejdę do sedna mojego cierpienia. Niedawno skończyłam 20 lat, jak ten czas szybko leci nie tak dawno chodziłam do szkoły podstawowej i byłam małą dziewczynką nie zdającą sobie sprawy z konsekwencji dorastnia. Opiszę wam kilka moich przypadków i postępów w chorobie. Pierwszą miesiączkę dostałam w wieku 13 lat, miałam wtedy iść do 1 gimnazjum. Był to mój drugi dzień wyczekanych wakacji a okres wszystko popsuł, nie mogłam biegać i kąpać się w basenie bynajmniej wtedy tak mi się wydawało, że nie powinnam tego robić. Nawet brzuch mnie nie pobolewał więc czułam się całkiem dobrze, może byłam trochę wystraszona tym wszystkim, bo to było coś nowego dla mnie i
mojego ciała. Nie wiedziałam jak się mam zachowywać, ale jakoś przetrwałam " te dni " . Następne miesiączki przebiegały w miarę podobnie nie dostarczając mi kłopotów w życiu codziennym. Kiedy byłam w klasie 3 gimnazjum, pamiętam jak miałam dwie pierwsze lekcje angielskiego i przez te 2 godziny strasznie bolał mnie brzuch, wtedy chyba po raz pierwszy pojawił się ból, byłam lekko nie obecna na tych lekcjach ale jakoś przeszło i czułam się dobrze. Przez kilka miesięcy było bardzo podobnie bolał mnie brzuch, ale dawałam rade z nim funkcjonować. Gdy skończyłam gimnazjum i poszłam do liceum na początku nic się nie działo co mogłoby mnie zaniepokoić. Ale pewnego dnia, pewnej później jesieni w klasie 1 liceum, dostałam miesiączkę, bardzo szybko zaczął mnie boleć brzuch i było to ból, ktory uniemożliwiał mi chodzenie, a nawet siedzenie, był nie do wytrzymania, zaczęły pojawiać
się nudności i dreszcze w pewnym momencie myślałam, że będę musiała wybiec z lekcji i zwymiotować. Działo się ze mną coś strasznego jeszcze nigdy się tak źle nie czułam. Dodam, że okres dostałam gdzieś około godziny 10 i nie mogłam się zwolnić z lekcji, bo i tak nie miałam czym wrócić wcześniej do domu, a w szkole było ciepło więc wolałam zostać. Kiedy lekcje się skończyły dalej czułam się strasznie źle, poczekałam na autobus i pojechałam do domu, od przystanku do mojego domu jest około 2 km, więc musiałam trochę się pomęczyć, żeby dojść, strasznie bolał mnie brzuch, jakby mi ktoś coś wbijał w brzuch, ból był nie do zniesienia, brałam tabletki przeciwbólowe, ale one nie pomagały. Kiedy doszłam do domu od razu się położyłam i leżałam wieczorem trochę mi przeszło, ale czułam
się tak jakbym była nieprzytomna. Kiedy tylko w następnym miesiącach pojawiał się okres od razu wybiegałam ze szkoły i szłam do domu wiedziałam, że nie dam rady siedzieć w szkole i tak mijał miesiąc za miesiącem, takie same objawy: mdłości, ból kończyn, obolały brzuch, bałam się tych dni, nie wiedziałam jak sobie z nimi poradzę. Minął rok skończyłam pierwszą klasę, zaczęłam drugą... Było ze mną co raz gorzej, wyliczałam sobie dni, kiedy miałam dostać miesiączkę i zwyczajnie nie szłam do szkoły, bo po co? I tak nie dałabym rady tam siedzieć. Czasami ból budził mnie w nocy, wytedy nie miałam siły żeby wstać i wziąć sobie tabletkę, bo każdy ruch sprawiał mi okropne cierpienie. Jak już ból mnie obudził, tak nie mogłam później zasnąć więc leżałam, a właściwie nie leżałam, tylko się strasznie kręciłam z bólu, potem to już tylko modliłam się, żeby nie było gorzej i żeby ból w miarę szybko minął. Pewnej niedzieli obudziłam się o 7 rano z bólem, wzięłam tabletki, które oczywiście nic nie pomogły i leżałam skulona na łóżku, po chwili nie wiedziałam co się ze mną dzieje, zaczełam się strasznie kręcić na łóżku, płakać z bólu i krzyczeć, a później nie pamiętam co się działo, pamiętam tylko, że poczułam jak odpływam i ocknęłam się ok 10 i już było trochę lepiej, czułam, że ból lekko przeszedł. Zastanawiam się czy nie straciłam wtedy przytomności, dodam, że w domu była tylko moja babcia i być może myślała, że śpie,
bo zazwyczaj bardzo długo spałam. I do tej pory nie mam pojęcia co się wtedy ze mną stało, wiem tylko, że przed tym dziwnym zaśnięciem miałam okropne bóle. Następne miesiące zaczęły przebiegać podobnie poszłam do klasy 3 LO, ale w pewnym miesiącu było tak, że brzuch bolał mnie po południu i utrzymywał się cały dzień, zaczęły się mdłości, oddawanie gazów, czułam, że moje jelita zaczynają się buntować, ale ktoś mi powiedział, że właśnie tak jest czasami, że ból przekłada się z inne narządy. W pewnym momencie pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam, później również towarzyszyło mi rozwolnienie. Nadeszła noc, czułam się strasznie obolała, mój brzuch był wzdęty, strasznie burczało mi w brzuchu, łykałam tabletki jedna za drugą dodam, że chodziłam do lekarza rodzinnego i skarżyłam się na bóle, to nie skierowała mnie do ginekologa tylko przepisywała dalej leki przeciwbólowe, które nic nie dawały. Noc mi się dłużyła, bo nie mogłam spać, nad ranem znowu wymiotowałam. Czułam się okropnie miałam dreszcze, było mi zimno, nie mogłam utrzymać kubka z herbatą, kazdy krok był dla mnie koszmarem.
Nawet leżenie na łóżku sprawiało mi cierpienie, którego nie potrafie opisać słowami. Pod koniec 3 klasy LO kiedy dostalam miesiączkę postanowiłam wpisać swoje objawy w google i poczytać trochę, pojawiło się hasło : ENDOMETRIOZA, jak to czytałam łzy spływały mi po policzkach i wtedy chyba sama podjęłam najlepszą decyzję i postanowiłam udać się do ginekologa, umówiłam się na wizyte i ku mojemu zdziwieniu było to bardzo szybko, bo za tydzień. No i nadszedł ten dzień, byłam lekko zestresowana, bo to była moja pierwsza wizyta u ginekologa, więc nie
wiedziałam czego mam się spodziewać, ale umówiłam się na wizyte u kobiety, jakoś nie ufam facetom -ginekologom i nie zmienie zdania, mam taki uraz z dzieciństwa. I nadszedł dzień mojej wizyty kwiecień 2012 poszłam, doktor wydawała mi się nie zbyt przyjazna, ale kompetentna, w końcu ordynator szpitala, bynajmniej tak mi się wydawało, że stopień mówi o kwalifikacjach. Zrobiła mi usg, na badaniu nic nie wyszło, co mogło by mnie zaniepokoić. Po omówionych przeze mnie dokładnie objawach stwierdziła, że może to być właśnie ENDOMETRIOZA, wyjaśniła mi wszystko i powiedziała, że powinnam jak najszybciej zajść w ciąże, bo później mogę mieć z tym duże problemy. A ja wiadomo wtedy miałam dopiero 19 lat i nie myślałam o takich poważnych sprawach, miałam oczywiście chłopaka, ale nie myśleliśmy o dzieciach. Pani doktor przepisała mi tabletki VISANNE i kazała po skończeniu opakowań które mi przepisała, przyjść znowu i tak chodziłam po pierwszym opakowaniu pojawiła się miesiączka i trwała 2 tygodnie, a później już nie było do stycznia 2013 i też po odstawieniu, co zrobiłam sama bo były święta i nie miałam jak kupić leków okres trwał 2 tygodnie, powiedziała, że jakby coś się działo ze mną złego to żebym przyszła, na ostatniej wizycie nie była taka miła, jak mówiłam, że podczas badania czuje ból to mówiła że na pewno nie... no ale ok. Nie chciałam się wdawać z nią w dyskusje, bo i tak nie powiedziałaby mi nic co mogłoby mnie zainteresować. Od razu po wyjściu od niej stwierdzilam że zmieniam lekarza, no i tak zrobię tylko na razie jeszcze nie jestem umówiona do innej kobietki i z tego co słyszałam jest naprawdę świetna, ale to się okaże jak sama do niej będe chodziła. Dodam, że ginekolog, do której chodziłam przepisała mi tylko NAPROXEN HASCO 250 i kazała go przyjmowac jak by mnie dalej bolał brzuch podczas okresu. Okres, który pojawił się w lutym 2013roku był do wytrzymania wzięłam tabletki naproxen i nie czułam bólu, ale okres marcowy był nie zbyt przyjemny, pojawiły się wzdęcia, strasznie miękki brzuch i ból prawego jajnika, dodam, że zawsze ból lokalizował się po prawej stronie podbrzusza, bo chyba nie dodałam tej istotnej rzeczy. Oczywiście nie miałam siły wstawać z łóżka i nie chciałam brać tego naproxenu bo ma wiele skutków ubocznych, ale ból wygrałi musiałam je wziąć i jakoś przeszło.
I teraz nie wiem co mam dalej robić z tym moim bólem "przyjacielem" , który towarzyszy mi nieodłącznie. Zapisze się na wizytę do innego specjalisty i zobaczę co ona mi powie. Może skieruje mnie na laparoskopie, bo tam ta, do której wcześniej chodziłam nic mi nie wspomniała o tym zabiegu, chyba liczyła na łapówkę z mojej strony, a dodam, że chodziłam i będę chodzić prywatnie, bo nie mam ochoty czekać w kolejkach na nfz i zwijać się z bólu. Chciałabym już nie cierpieć, bo to na prawdę przeszkadza mi w życiu codziennym, boję się tego co będzie dalej. Chciałabym zacząć się leczyć wcześniej. Nie chce całe życie cierpieć i wpadać w depresje pt: " W TYM MIESIĄCU ZNOWU CZEKA MNIE PIEKŁO " i tak odliczać do tych moich ciężkich dni, których nie jestem w stanie normalnie przeżyć.Jeśli to ta wredna choroba zabiera mi kilka dni w roku, to chcę się z nią jak najszybciej rozliczyć i wygrać. Boję się tylko że może coś z moim prawym jajnikiem jest nie tak i jak już bym poszła na tą laparoskopię to np znajdą coś strasznego i usuną mi go całego, a wtedy całe moje życie legnie w gruzach, bo bardzo chce mieć kiedyś własną rodzine i dzieci.

Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto przeczyta moją historię i mnie wesprze, ja również postaram się być na bieżąco i doradzać innym dziewczynom, bo powinnyśmy przecież pomagać sobie nawzajem, bo jesteśmy taka samo okaleczone przez to świństwo!!! I starać się aby ono przypadkiem nie zniszczyło nam życia. To my musimy odnieść sukces a nie choroba. :)

Miło się tak wygadać w końcu komuś...
rainbow1993
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Endometrioza? Moja historia.

Post autor: gosiak76 »

rainbow pisze:Witam wszystkie endokobietki. :)
Na chciałam podziękować wszystkim zaglądającym i czytającym moje posty. Jestem tu nowa. Więc nie wiem od czego mam zacząć, ale myślę, że od początku... :)
Chciałabym podzielić się z wami moim bólem, który towarzyszy mi już od 4 lat i z którego uporczywie próbowałam się wyrwać ale nie daje rady, po prostu nie mam na tyle siły, żeby walczyć z moim "przyjacielem", który towarzyszy mi w każdym miesiącu, ból który rujnuje mi moją codzienność, który odbiera mi 2 dni w miesiącu, a teraz nawet i więcej i który nie pozwala normalnie funkcjonować. Może zacznę od przedstawienia siebie, a później przejdę do sedna mojego cierpienia. Niedawno skończyłam 20 lat, jak ten czas szybko leci nie tak dawno chodziłam do szkoły podstawowej i byłam małą dziewczynką nie zdającą sobie sprawy z konsekwencji dorastnia. Opiszę wam kilka moich przypadków i postępów w chorobie. Pierwszą miesiączkę dostałam w wieku 13 lat, miałam wtedy iść do 1 gimnazjum. Był to mój drugi dzień wyczekanych wakacji a okres wszystko popsuł, nie mogłam biegać i kąpać się w basenie bynajmniej wtedy tak mi się wydawało, że nie powinnam tego robić. Nawet brzuch mnie nie pobolewał więc czułam się całkiem dobrze, może byłam trochę wystraszona tym wszystkim, bo to było coś nowego dla mnie i mojego ciała. Nie wiedziałam jak się mam zachowywać, ale jakoś przetrwałam " te dni " . Następne miesiączki przebiegały w miarę podobnie nie dostarczając mi kłopotów w życiu codziennym. Kiedy byłam w klasie 3 gimnazjum, pamiętam jak miałam dwie pierwsze lekcje angielskiego i przez te 2 godziny strasznie bolał mnie brzuch, wtedy chyba po raz pierwszy pojawił się ból, byłam lekko nie obecna na tych lekcjach ale jakoś przeszło i czułam się dobrze. Przez kilka miesięcy było bardzo podobnie bolał mnie brzuch, ale dawałam rade z nim funkcjonować. Gdy skończyłam gimnazjum i poszłam do liceum na początku nic się nie działo co mogłoby mnie zaniepokoić. Ale pewnego dnia, pewnej później jesieni w klasie 1 liceum, dostałam miesiączkę, bardzo szybko zaczął mnie boleć brzuch i było to ból, ktory uniemożliwiał mi chodzenie, a nawet siedzenie, był nie do wytrzymania, zaczęły pojawiać się nudności i dreszcze w pewnym momencie myślałam, że będę musiała wybiec z lekcji i zwymiotować. Działo się ze mną coś strasznego jeszcze nigdy się tak źle nie czułam. Dodam, że okres dostałam gdzieś około godziny 10 i nie mogłam się zwolnić z lekcji, bo i tak nie miałam czym wrócić wcześniej do domu, a w szkole było ciepło więc wolałam zostać. Kiedy lekcje się skończyły dalej czułam się strasznie źle, poczekałam na autobus i pojechałam do domu, od przystanku do mojego domu jest około 2 km, więc musiałam trochę się pomęczyć, żeby dojść, strasznie bolał mnie brzuch, jakby mi ktoś coś wbijał w brzuch, ból był nie do zniesienia, brałam tabletki przeciwbólowe, ale one nie pomagały. Kiedy doszłam do domu od razu się położyłam i leżałam wieczorem trochę mi przeszło, ale czułam się tak jakbym była nieprzytomna. Kiedy tylko w następnym miesiącach pojawiał się okres od razu wybiegałam ze szkoły i szłam do domu wiedziałam, że nie dam rady siedzieć w szkole i tak mijał miesiąc za miesiącem, takie same objawy: mdłości, ból kończyn, obolały brzuch, bałam się tych dni, nie wiedziałam jak sobie z nimi poradzę. Minął rok skończyłam pierwszą klasę, zaczęłam drugą... Było ze mną co raz gorzej, wyliczałam sobie dni, kiedy miałam dostać miesiączkę i zwyczajnie nie szłam do szkoły, bo po co? I tak nie dałabym rady tam siedzieć. Czasami ból budził mnie w nocy, wytedy nie miałam siły żeby wstać i wziąć sobie tabletkę, bo każdy ruch sprawiał mi okropne cierpienie. Jak już ból mnie obudził, tak nie mogłam później zasnąć więc leżałam, a właściwie nie leżałam, tylko się strasznie kręciłam z bólu, potem to już tylko modliłam się, żeby nie było gorzej i żeby ból w miarę szybko minął. Pewnej niedzieli obudziłam się o 7 rano z bólem, wzięłam tabletki, które oczywiście nic nie pomogły i leżałam skulona na łóżku, po chwili nie wiedziałam co się ze mną dzieje, zaczełam się strasznie kręcić na łóżku, płakać z bólu i krzyczeć, a później nie pamiętam co się działo, pamiętam tylko, że poczułam jak odpływam i ocknęłam się ok 10 i już było trochę lepiej, czułam, że ból lekko przeszedł. Zastanawiam się czy nie straciłam wtedy przytomności, dodam, że w domu była tylko moja babcia i być może myślała, że śpie, bo zazwyczaj bardzo długo spałam. I do tej pory nie mam pojęcia co się wtedy ze mną stało, wiem tylko, że przed tym dziwnym zaśnięciem miałam okropne bóle. Następne miesiące zaczęły przebiegać podobnie poszłam do klasy 3 LO, ale w pewnym miesiącu było tak, że brzuch bolał mnie po południu i utrzymywał się cały dzień, zaczęły się mdłości, oddawanie gazów, czułam, że moje jelita zaczynają się buntować, ale ktoś mi powiedział, że właśnie tak jest czasami, że ból przekłada się z inne narządy. W pewnym momencie pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam, później również towarzyszyło mi rozwolnienie. Nadeszła noc, czułam się strasznie obolała, mój brzuch był wzdęty, strasznie burczało mi w brzuchu, łykałam tabletki jedna za drugą dodam, że chodziłam do lekarza rodzinnego i skarżyłam się na bóle, to nie skierowała mnie do ginekologa tylko przepisywała dalej leki przeciwbólowe, które nic nie dawały. Noc mi się dłużyła, bo nie mogłam spać, nad ranem znowu wymiotowałam. Czułam się okropnie miałam dreszcze, było mi zimno, nie mogłam utrzymać kubka z herbatą, kazdy krok był dla mnie koszmarem.
Nawet leżenie na łóżku sprawiało mi cierpienie, którego nie potrafie opisać słowami. Pod koniec 3 klasy LO kiedy dostalam miesiączkę postanowiłam wpisać swoje objawy w google i poczytać trochę, pojawiło się hasło : ENDOMETRIOZA, jak to czytałam łzy spływały mi po policzkach i wtedy chyba sama podjęłam najlepszą decyzję i postanowiłam udać się do ginekologa, umówiłam się na wizyte i ku mojemu zdziwieniu było to bardzo szybko, bo za tydzień. No i nadszedł ten dzień, byłam lekko zestresowana, bo to była moja pierwsza wizyta u ginekologa, więc nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale umówiłam się na wizyte u kobiety, jakoś nie ufam facetom -ginekologom i nie zmienie zdania, mam taki uraz z dzieciństwa. I nadszedł dzień mojej wizyty kwiecień 2012 poszłam, doktor wydawała mi się nie zbyt przyjazna, ale kompetentna, w końcu ordynator szpitala, bynajmniej tak mi się wydawało, że stopień mówi o kwalifikacjach. Zrobiła mi usg, na badaniu nic nie wyszło, co mogło by mnie zaniepokoić. Po omówionych przeze mnie dokładnie objawach stwierdziła, że może to być właśnie ENDOMETRIOZA, wyjaśniła mi wszystko i powiedziała, że powinnam jak najszybciej zajść w ciąże, bo później mogę mieć z tym duże problemy. A ja wiadomo wtedy miałam dopiero 19 lat i nie myślałam o takich poważnych sprawach, miałam oczywiście chłopaka, ale nie myśleliśmy o dzieciach. Pani doktor przepisała mi tabletki VISANNE i kazała po skończeniu opakowań które mi przepisała, przyjść znowu i tak chodziłam po pierwszym opakowaniu pojawiła się miesiączka i trwała 2 tygodnie, a później już nie było do stycznia 2013 i też po odstawieniu, co zrobiłam sama bo były święta i nie miałam jak kupić leków okres trwał 2 tygodnie, powiedziała, że jakby coś się działo ze mną złego to żebym przyszła, na ostatniej wizycie nie była taka miła, jak mówiłam, że podczas badania czuje ból to mówiła że na pewno nie... no ale ok. Nie chciałam się wdawać z nią w dyskusje, bo i tak nie powiedziałaby mi nic co mogłoby mnie zainteresować. Od razu po wyjściu od niej stwierdzilam że zmieniam lekarza, no i tak zrobię tylko na razie jeszcze nie jestem umówiona do innej kobietki i z tego co słyszałam jest naprawdę świetna, ale to się okaże jak sama do niej będe chodziła. Dodam, że ginekolog, do której chodziłam przepisała mi tylko NAPROXEN HASCO 250 i kazała go przyjmowac jak by mnie dalej bolał brzuch podczas okresu. Okres, który pojawił się w lutym 2013roku był do wytrzymania wzięłam tabletki naproxen i nie czułam bólu, ale okres marcowy był nie zbyt przyjemny, pojawiły się wzdęcia, strasznie miękki brzuch i ból prawego jajnika, dodam, że zawsze ból lokalizował się po prawej stronie podbrzusza, bo chyba nie dodałam tej istotnej rzeczy. Oczywiście nie miałam siły wstawać z łóżka i nie chciałam brać tego naproxenu bo ma wiele skutków ubocznych, ale ból wygrałi musiałam je wziąć i jakoś przeszło.
I teraz nie wiem co mam dalej robić z tym moim bólem "przyjacielem" , który towarzyszy mi nieodłącznie. Zapisze się na wizytę do innego specjalisty i zobaczę co ona mi powie. Może skieruje mnie na laparoskopie, bo tam ta, do której wcześniej chodziłam nic mi nie wspomniała o tym zabiegu, chyba liczyła na łapówkę z mojej strony, a dodam, że chodziłam i będę chodzić prywatnie, bo nie mam ochoty czekać w kolejkach na nfz i zwijać się z bólu. Chciałabym już nie cierpieć, bo to na prawdę przeszkadza mi w życiu codziennym, boję się tego co będzie dalej. Chciałabym zacząć się leczyć wcześniej. Nie chce całe życie cierpieć i wpadać w depresje pt: " W TYM MIESIĄCU ZNOWU CZEKA MNIE PIEKŁO " i tak odliczać do tych moich ciężkich dni, których nie jestem w stanie normalnie przeżyć.Jeśli to ta wredna choroba zabiera mi kilka dni w roku, to chcę się z nią jak najszybciej rozliczyć i wygrać. Boję się tylko że może coś z moim prawym jajnikiem jest nie tak i jak już bym poszła na tą laparoskopię to np znajdą coś strasznego i usuną mi go całego, a wtedy całe moje życie legnie w gruzach, bo bardzo chce mieć kiedyś własną rodzine i dzieci.

Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto przeczyta moją historię i mnie wesprze, ja również postaram się być na bieżąco i doradzać innym dziewczynom, bo powinnyśmy przecież pomagać sobie nawzajem, bo jesteśmy taka samo okaleczone przez to świństwo!!! I starać się aby ono przypadkiem nie zniszczyło nam życia. To my musimy odnieść sukces a nie choroba. :)

Miło się tak wygadać w końcu komuś...
Witaj na forum i przykro mi ze tak bardzo cierpisz. Jak sama zauwazylas najlepiej byloby sie zapisac do lekarki, ktora bedzie w stanie porobic dokladne badania i skierowac Cie na laparoskopie gdyz tylko dzieki wycinkowi pobranemu podczas laparoskopii do badania histopatologicznego mozna na 100% zdiagnozowac endometrioze. Warto udac sie na to badanie by stwierdzic dokladnie co sie dzieje i ulozyc plan leczenia.
Lekarze staraja sie ratowac narzady rodne kobiet, ktore jeszcze nie rodzily i nie usuwaja ich chyba ze sa do tego wskazania - nawet majac jeden jajnik sa szanse zajscia w ciaze wiec nie mozna myslec zbyt pesymistycznie bo nic wtedy nie jest przesadzone jeszcze ze nie bedziesz mogla miec rodziny.
W sytuacji, ktora opisujesz leki przeciwbolowe bez recepty raczej nie beda odnosily pozadanego efektu by walczyc z tak silnym bolem jaki wystepuje u Ciebie.
Udaj sie jak najszybciej do lekarza aby choroba sie nie rozprzestrzeniala w organizmie a Ty zebys mogla z nia walczyc. Pozdrawiam - Gosia.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
rainbow
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: czwartek, 7 marca 2013, 10:43

Re: Endometrioza? Moja historia.

Post autor: rainbow »

dziękuję bardzo za odpowiedź Gosiu.
Masz zupełną rację udam się do lekarza i jeśli będzie taka konieczność to poddam się temu zabiegowi, bo nie mam ochoty już cierpieć.
rainbow1993
Awatar użytkownika
gosiak76
Ekspert
Posty: 7372
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 10:37

Re: Endometrioza? Moja historia.

Post autor: gosiak76 »

Powodzenia kochana - naprawde nie warto sie meczyc. Glowa do gory i dzielnie walcz o swoje zdrowie :)
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
rainbow
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: czwartek, 7 marca 2013, 10:43

Re: Endometrioza? Moja historia.

Post autor: rainbow »

Dziękuję za słowa otuchy :) na pewno pomogą w chwilach zwątpienia :)
rainbow1993
vwd
Ekspert
Posty: 4069
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 14:24

Re: Endometrioza? Moja historia.

Post autor: vwd »

witaj :) :) :)
dobrze, ze sie wygadalas :)
wiesz, ja Cie doskonale rozumiem - znam ten bol
znam bezradnosc
strach
zlosc na siebie
zmeczenie tym
dziwne zachowanie lekarzy
zwatpienie we wszystko
... mamy ze soba wiele wspolnego...
Kochana, trzymaj sie dzielnie!!!!!!!!!!!!!!!!!! powodzenia!
nie jestes sama (ale o tym juz chyba wiesz ;) ) badz silna!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja historia endometriozy”