Silne bóle menstruacyjne towarzyszyły mi od zawsze. Więc nie wiem kiedy zaczęła się choroba. Pierwsze oznaki, że coś jest nie tak, zaczęły się po tym jak odstawiłam tabletki antykoncepcyjne po kilku miesiącach stosowania. W moim organizmie zapanował totalny chaos. Rozregulowany układ hormonalny i do tego te okropne bóle. Pierwszego ataku bólu dostałam około 1,5 - 2 lata temu, wtedy to wymiotowałam z bólu i traciłam przytomność. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Poszłam do lekarza z NFZ, szybkie badanie i skierowanie na USG, no ale wiadomo z NFZ na USG musiałam poczekać 3 miesiące, więc wybrałam się do lekarza prywatnie. Zbadał mnie, zrobił USG i stwierdził, że jestem w 100% zdrową kobietą i nic tylko rodzić dzieci.. totalnie pominął moje bóle, stwierdził, że to normalne i że przesadzam.. brak mi słów.. ale chciałam w to wierzyć - miał naprawdę dobry sprzęt do badania USG 3D- zaufałam, więc zadowolona, że wszystko ok poszłam do domu. Kilka dni później dostałam niesamowicie silnego bólu i zemdlałam w pracy. Umówiłam sobie więc wizyte do innego ginekologa w innym mieście, poleconego przez znajomą jako super specjaliste. W między czasie nadszedł termin badania USG z NFZ więc postanowiłam, że nie zaszkodzi skorzystać. I to tam właśnie po raz pierwszy lekarz zauważył, że cos jest nie tak.. USG wykazało policystyczny charakter jajników. Poszłam z tym wynikiem do pierwszego lekarza z NFZ, od razu mnie skierowała do kliniki na badania i konsultacje. Termin wizyty w klinice za kolejne 3 miesiace. W między czasie pojechałam do lekarza poleconego przez znajomą, powiedział ze cysty są ale to nic złego i że mam brac tabletki antykoncepcyjne albo nic, mam sobie sama wybrać.. bez komentarza. W klinice lekarz endokrynolog zrobił ze mną wywiad, zobaczył USG i stwierdził, że to może być PCOS tylko jeszcze jedno badania musi wykonać, mianowicie na stężenie testosteronu. Okazało się, że jest w normie, więc skierował mnie na kilka dni do kliniki, czas oczekiwania kolejne 3 miesiace. W miedzy czasie brała luteine na wywołanie okresu. Około 6 miesiecy temu byłam w klinice, zrobili mi serie badan, chyba wszystkie mozliwe hormony, na wyniki mialam czekac znowu 3 miesiace, powiedziałam dosyć.. dorwałam lekarza z kliniki i zapytalam czy moge przyjsc do niego prywatnie, zgodził sie i wyniki miałam za tydzien. Okazało się, że jeden hormon jest zbyt wysoki 17OH progesteron. Dostałam kolejne skierowanie do kliniki, tym razem płaciłam więc czekać nie musiałam. Ale co z tego skoro trafił mi się lekarz wyłudzający pieniądze, kazał mi przyjezdzac co tydzien (50 km od mojego miasta) robił USG zbierał kase i nic nie mówił. W klinice nic nie wykrył, stwierdził PCOS a jak byłam prywatnie to dostrzegł guza na lewym jajniku. Nastraszył mnie i kazał zrobił Ca125 oczywiscie od razu z wynikiem przyjechac - zapłacić, i powtorzyc badanie bo wyszło za wysokie. Wtedy już sie wkurzyłam, zabrałam wszystkie wyniki i postanowiłam zmienić lekarza..
Klinika mi się jednak do czegoś przydała, poniewaz spotkałam tam dziewczyne, do dzisiaj jestesmy kolezankami
