Hehe, no i wcale tabletki Jeanine nie wpłynęły

Ale tym razem ja nie o tym
Proszę Was, żebyście się wypowiedziały, bo ja nie wiem co o tym myśleć. Od kilku dni odczuwam ból w lewej części podbrzusza, okolica jajnika, trochę jakby powyżej jajnika, trudno mi go dokładnie umiejscowić. Ból jest niezależny od nacisku, pozycji ciała, ruchu, od picia lub niepicia kawy, rodzaju jedzenia, wysiłku lub jego braku, po prostu jest i trwa nieprzerwanie od jakichś 4 dni. Nie jest mocny, spokojnie da się z nim normalnie funkcjonować, pracować, zasnąć itp, tyle że irytuje mnie już chwilami strasznie i bardziej działa na psychikę niż na receptory bólu. Normalnie chodzę do pracy, nawet mogę ćwiczyć na siłowni, mam nawet wrażenie że jak ćwiczę to zapominam że boli

Acha, nie pomagaja na to leki przeciwbólowe typu Ibalgin Max, Nimesil (kiedyś go dostałam na receptę), NoSpa, te póki co przetestowałam, zupełnie nic się nie zmienia czy wezmę tabletkę czy nie. Ból ma charakter tępy i ciągły, nie są to skurcze, nie jest to ból przeszywający, nie nasila się, po prostu tak sobie jest i jest, tak jakby w tle... Głupia jestem, ale na początku zastanawiałam się czy to może być np. trzustka albo wątroba... Jakieś 2 dni zanim zaczęło boleć byłam przecież u lekarza, usg ok, jajnik czysty, badanie ginekologiczne nie wykazało nic niepokojącego, cytologia też dobra bo grupa 2. Dlatego nie powiązałam tego bólu w ogóle z endo i sprawami kobiecymi... Ale teraz zaczynam się zastanawiać. Uświadomiłam sobie właśnie, że miewałam już wcześniej takie kilkudniowe bóle o niedużym natężeniu w tym właśnie miejscu, lewa strona podbrzusza, nie sposób określić punktu z którego ból się rozchodzi. Kiedyś nawet poszłam z tym do lekarza, ale po badaniu (takim że tak to nazwę przez powłoki skórne - lekarz mi po prostu pougniatał brzuch w kilku miejscach) dostałam receptę na Nospę forte i lekarz chciał się ze mną umówić

Całkiem to był niczego sobie młody doktor tak na marginesie

No i mam takie "sesje" bólowe (bo atakiem tego nazwać nie mogę z powodu słabego natężenia) od hmmm chyba dwóch lat. Mam w związku z tym pytanie, czy rodzaj bólu który opisałam (nie umiem lepiej...) jest Wam znany? Czy to brzmi jak typowy ból przy endo? Co konkretnie i jak Was boli? Czy na początku Wasze bóle były słabsze niż teraz? Ja do niedawna cieszyłam się, że u mnie przebieg choroby jest super łagodny bo boli tylko podczas @, ale nie wiem czy nie będę musiała zmienić zdania

Dzięki z góry!