Zacznę od początku.
W październiku 2009 miałam CC - dziecko wcześniak, hipotrofik, cięcie w 36 tyg ciąży.
Ponad rok temu odkryłam u siebie nad blizną po CC guzek (prawdopodobnie jest to endometrioza). Wtedy dwie panie ginekolog powiedziały mi, że nie ma co tego usuwać i że przy kolejnej cesarce mi to po prostu usuną. Miałam robione USG (również przez powłoki brzuszne w celu obejrzenia tego guzka)
Nie boli mnie to jakoś strasznie - raczej lekko pobolewa podczas miesiączki (w zasadzie podczas niej czuję, że to mam i tyle).
Tak "na oko" powiedziałabym, że jest wielkości około 1 - 1,5cm.
Ostatnio poszłam na rutynową wizytę w ogóle nie związaną z powyższym problemem. Byłam u innego lekarza.
Powiedział mi, że jeśli planuję ciążę (a planuję na przyszły rok), to bezwzględnie muszę to wyciąć, bo jak zajdę w ciążę, to może to przeszkadzać, uciskać dziecko. Wydał taki werdykt jeszcze zanim zrobiłam jakiekolwiek badania - zlecił mi USG miednicy mniejszej, przez powłoki brzuszne.
Może miałyście podobny przypadek i podzieliłybyście się informacjami co w takim wypadku powiedział Wam lekarz?
Sama idę do jeszcze jednego - dobrego podobno. Wizytę mam 29 lipca.
Martwię się, że wycięcie takiego guzka, to kolejna operacja, a drugie dziecko i kolejna CC, to będzie już otwieranie brzucha po raz trzeci
