Mam 25 lat i nie mam jeszcze dzieci. Tydzień temu zdiagnozowano u mnie endometriozę. Na lewym jajniku miałam 10 cm torbiel a na prawym 2 mniejsze. Właściwie moja choroba przebiegała bez objawowo. 2 tygodnie temu bolał mnie cały brzuch, więc postanowiłam pójść do internisty. Pani dr przepisała mi antybiotyk na zapalenie dróg moczowych oraz badania, kazała iść na konsultacje do ginekologa. Morfologia wyszła niemalże idealnie, za to Usg nie bardzo, wtedy po raz 1 usłyszałam że mam dużą torbiel na jajniku. Następnego dnia poszłam do ginekologa ( jak do tych czas byłam tylko 2 razy w życiu, teraz dopiero zrozumiałam dlaczego regularne wizyty są takie ważne), lekarka zbadała mnie w sekundę i potwierdziła, dostałam skierowanie do szpitala ( powiedziano mi że nie ma na co czekać). Następnego dnia postanowiłam udać się do najbliższego szpitala specjalistycznego ( Madalińskiego) jednak nie potraktowano mnie tam poważnie. Pielęgniarki( czy położne) oceniały czy się nadaję czy nie. Wyznaczyły mi termin 2. XII ( czyli ponad miesiąc) na samą konsultację z lekarzem ( bo dodam że lekarz palcem mnie tam nie tknął a nawet okiem). Bardzo się denerwowałam, ponieważ potrzebowałam mieć zrobione bardziej dokładne badania niż ogólne usg przez fałdy brzuszne. Poszłam więc prywatnie na usg tv (tzw. dopochwowe). Okazało się że nie mogę czekać i że to pilne. Pan dr był bardzo miły i odpowiedział na wszystkie moje pytania, dodatkowo wykrył, że w drugim jajniku też powstały stany chorobowe. Polecił mi zgłosić się do szpitala klinicznego na pl. Starynkiewicza. Tak zrobiłam. Tego samego dnia przyjęto mnie na oddział na obserwację ( dodam ,że to był piątek po południu). W poniedziałek rano był obchód profesorski, Pan prof. Kamiński zbadał mnie i orzekł, że czeka mnie operacja, że najprawdopodobniej jest to endometrioza i że bóle na które cierpię są spowodowane tym, że torbiel skręciła jajnik. Powiedział, że usuną mi przydatki po lewej stronie i większą część prawego jajnika. Jeden z profesorów powiedział, żebym zaszła w ciążę najlepiej w ciągu pół roku. Załamałam się. Nie planowałam jeszcze dzieci, chciałam z tym zaczekać jeszcze z rok, sprawę dodatkowo utrudnia brak partnera. Nie miałam wyjścia musiałam poddać się operacji, w przeciwnym razie mogłabym stracić resztkę możliwości posiadania dzieci. Jak tylko się wybudziłam z narkozy poinformowała mnie młoda bardzo miła lekarka, że wszystko się udało i żebym się nie martwiła bo zachowano kawałeczek lewego jajnika i większą część prawego. Jak już odzyskałam pełniejszą świadomość tego byłam szczęśliwa. Wczoraj zdjęto mi szwy, powoli wracam do zdrowia, jednak nie wiem jak sobie poradzę z faktem bezpłodności. Będę walczyć, choć wątpię, żeby udało mi się znaleźć partnera na całe życie w ciągu kilku miesięcy, ale zobaczymy

Chciałam powiedzieć wszystkim dziewczynom, które boją się wizyty u ginekologa tak bardzo jak ja się bałam: To normalne, wiadomo, że badanie nie jest przyjemne, ale da rade wytrzymać nie zaniedbujcie tego, żeby moja historia nie stała się też waszą.