Jak wspieraja Was mezczyzni?
-
- Ekspert
- Posty: 1507
- Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05
Jak wspieraja Was mezczyzni?
pytanie takie jak w temacie!
Czy wspieraja Was mezczyzni? Czy potrafia to robic? Czy nie drazni ich Wasza choroba? Co mowia? Na czym polega ich wsparcie? Czy chodza z Wami do lekarza? Czy pytaja jak sie czujecie? Czy biora Wasze endo pod uwage, gdy np. planuja wspolny wyjazd? Czy sa dla Was oparciem?
Czy wspieraja Was mezczyzni? Czy potrafia to robic? Czy nie drazni ich Wasza choroba? Co mowia? Na czym polega ich wsparcie? Czy chodza z Wami do lekarza? Czy pytaja jak sie czujecie? Czy biora Wasze endo pod uwage, gdy np. planuja wspolny wyjazd? Czy sa dla Was oparciem?
-
- Ekspert
- Posty: 1507
- Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
co oznacza to dluuuuugie milczenie? 

Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Moj mezczyzna jest dla mnie oparciem - stara sie mnie uspokoic a w mojej sytuacji jest wazne wyznaczenie celow ktore moge osiagnac w moje walce - przed soba mam spotkanie z nim, wyprawe do San Sebastian gdzie jest pieknie. Sa mezczyzni w moim zyciu ktorzy naprawde mnie wspieraja slowem i czynem - przytula i odwroca uwage od sytuacji ktora obecnie wystapila w moim zyciu. Z moim facetem rozmawiamy czseto na temat wesolych rzeczy ktore przydarzyly sie mi podczas wizyty u lekarza - razem sie smiejemy a takze on nawiazuje do rzeczy zwiazanych z moja osoba i planami. Chcemy tak bardzo spedzic czas razem a ostatnio nawet mnie zaskoczyl milym upominkiem - aczkolwiek upominek sie przydaje w kontaktach internetowych z moim chlopakiem bo nie mial mozliwosci zeby mnie widziec a teraz jest wieksza mozliwosc juz 
a jak to jest u Ciebie domowniczko???

a jak to jest u Ciebie domowniczko???
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Mój mąż chodzi ze mną na wszystkie badania. Muszę ustalając wizyty myśleć czy będzie mógł iść. Jak byłam w szpitalu siedział przy mnie całymi dniami. Chodził do lekarzy, pielęgniarek. Po operacji chciał ze mną zostać na noc bo byłam sama w sali. Zawsze w nim miałam oparcie. Co by się nie działo jest przy mnie i otacza murem bym, czuła się bezpieczna;) Teraz jestem chora (niestety zatoki) to mam podwójną opiekę. I codziennie pyta czy wzięłam Visanne 

" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
A mam obiecane, że jak będę w ciąży to on nauczy się gotować
Już nie mogę się doczekać 


" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Kasiu to jest naprawde wspaniale podejscie - super ze masz tak wspanialego meza ktory otacza Cie opieka, jest z Toba i dba by wszystko bylo z Toba dobrze. A z tym gotowaniem - skoro juz zasugerowal to pewnie Cie zaskoczy ktoregos dnia
:*

Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Gosiu on umie gotować podstawowe dania. Także mnie już nie raz zaskoczył tylko, że on nie lubi
woli robić pranie sprzątać, zmywać itp.... tylko nie gotować

" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?



Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
- marzenka86
- Ekspert
- Posty: 209
- Rejestracja: poniedziałek, 18 października 2010, 22:04
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Oj dziewczyny mamy naprawde wielkie szczescie że właśnie takich mężczyzn mamy u boku!!Moj narzyczony też mnie wspiera jak tylko może choć ja mam trudny charakter i jak mam doła z powodu choroby to i tak nic na mnie nie działa ale w sercu jestem mu bardzo wdzięczna i on o tym dobrze wie!!Na wizyty chodzi z mną najchętnej to by ze mną do gabinetu wszedł
To jest naprawde wielkie szczęście - mieć takie wsparcie!!

To jest naprawde wielkie szczęście - mieć takie wsparcie!!
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
niesamowitecatrina27 pisze:. Po operacji chciał ze mną zostać na noc bo byłam sama w sali.
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
vwd dlaczego niesamowite?
" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
mialam ulozona dluzsza wypowiedz, ale cos oderwalo mnie od kompa
niesamowite, ze o tym pomyslal
mnie to nie wpadlo do glowy, a tez lezalam sama 



Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Mężczyzni z reguły różnie reagują...to chyba kwestia charakteru.Ja przez 7 lat męczarni z endometriozą zawsze mogłam na niego liczyć.Zawsze jest ze mną na wizycie u lekarza i uważnie słucha.Przeszliśmy razem wiele i wiem że gdyby nie on poddałabym się.W tym okresie straciliśmy dziecko,miałam nowotwór,ciągłe pobyty w szpitalu....ja mam dość i podejrzewam że on też,bo życie w bólu to jedno,a patrzenie na osobę cierpiąca to drugie...ciężko i jemu i mnie,ale dzięki mojemu mężowi nie poddaję się.Chciałabym żeby wszyscy faceci byli tacy jak on i tego wam wszystkim życzę 
PS.jak całował mój brzuch z tymi okropnymi ranami po operacji....tych chwil się nie zapomina !

PS.jak całował mój brzuch z tymi okropnymi ranami po operacji....tych chwil się nie zapomina !
Ostatnio zmieniony czwartek, 10 marca 2011, 20:10 przez hercik17, łącznie zmieniany 2 razy.
"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Takie wpisy na forum cieszą. To wspaniałe, że masz takiego męża, który Cię wspiera i jest w każdej sytuacji. To bardzo ważne bo wiesz, że masz na kim oprzeć swój ciężar i choć na chwilę złapać głęboki oddech.
" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Hercik Twoj maz to kolejny wspanialy wzor mezczyzny ktory zrobi wszystko dla ukochanej osoby - to mile ze sa tacy mezczyzni wsrod nas.
Zycie jest tajemnica - stawiajac kolejny krok nigdy nie wiesz co odkryjesz
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
marzenka86 mój mąż prawie zawsze jest ze mną w gabinecie.Mój lekarz zawsze zaprasza facetów czekających w poczekalni ze swoimi kobietami.Oczywiście nie robi tego na siłę....musi chcieć oboje.I uważam że dobrze,bo przynajmniej faceci w ten sposób zdają sobie sprawę z tego co przeżywamy i starają się zrozumieć kobiety.Mój mąż sam przyznał,że kiedyś nic nie kumał ze spraw kobiecych.jak to on mówi - ''jesteśmy bardzo skomplikowane''.Ale dzięki tym wizytą wiele się nauczył i zrozumiał...jak wiecie endometrioza nie jest prosta nawet podczas współżycia,a on w gabinecie wiele się uczy i wie co mu wolno a co nie.Tym bardziej,że lekarz często jemu tłumaczy o co chodzi i jeszcze pyta się go czy rozumie.Uważam to a super sprawę! Ale wiem że nie każdy facet na to jest gotowy....życzę wam takich facetów 

"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
- marzenka86
- Ekspert
- Posty: 209
- Rejestracja: poniedziałek, 18 października 2010, 22:04
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Mój przyszły mąż
też chodzi ze mną do lekarza ale nie rozmawia z lekarzem w sumie powiem Ci że Twoj lekarz herciku jest b.fajny że tak postępuje że umie wytłumaczyć to facetom!!!Myśle że jak by mój lekarz takie coś zaproponował to moj narzeczony z chęcią by sie na to skusił bo juz mi mowił że on wejdzie ze mną bo ja mu potem wszystkiego nie powiem choć mu mówie ale on by wolał i tak wejść tam ze mną
miłe to jest jak facet tak troszczy sie i dba o nas!! ah....


Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Moja doktorowa widziała mojego męża i teraz za każdym razem pyta czy poczeka na efekty
czy nie jest zły itp...
a ja się zawsze śmieje i ją uspokajam, że jest bardzo zadowolony z efektów 

czy nie jest zły itp...


" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
marzenka na początku było to trochę krępujące nawet dla mnie,ale tylko przez chwilę.Dobrze że twój facet też się interesuje babskimi sprawami
może jakby zaczął sam lekarzowi zadawać pytania,to lekarz miałby znak,że się interesuje....bo wiesz z tego co wiem to nie raz są faceci obecni na wizycie ciałem,ale nie duchem.Oni są wszystkim przerażeni więc wchodząc do gabinetu wyobrażają sobie bóg wie co
Także trzymam za was!


"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
-
- Ekspert
- Posty: 721
- Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
A ja.. a ja zawdzięczam mojemu narzeczonemu to, że jestem już po operacji.. to on mnie zmuszał bym w końcu wybrała się do lekarza, kiedy nie mogłam o własnych siłach wstać z łóżka, to on mnie przytulił, gdy od lekarza wyszłam z płaczem.. to on siedział i trzymał mnie za rękę kiedy spałam po narkozie.. to on teraz pojechał ze mną do neurologa i dermatologa i pilnuje bym brała wszystkie leki.. to On mimo iż wie, że mogę nie dać mu dzieci chce zostać moim mężem! 

"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Patrycja...cieszę się że masz na kogo liczyć.W chorobie to najważniejsze.Ja też mam szczęście.Do niedawna mieliśmy jeszcze nadzieję na naszą Marysię....ale niestety.A on i tak mnie kocha i zawsze jest ze mną w najtrudniejszych chwilach-i dla takich chwil warto żyć.Dużo razem przeszliśmy i uważam że to umocniło nas jeszcze bardziej....pozdrawiam 

"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
-
- Ekspert
- Posty: 721
- Rejestracja: środa, 7 kwietnia 2010, 20:13
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
.. To właśnie dlatego Ci których kochamy, a jeszcze bardziej Ci którzy kochają nas.. Są niezastąpieni 

"Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem twojego życia."
- lauretta1979
- Stały bywalec
- Posty: 71
- Rejestracja: czwartek, 17 marca 2011, 16:56
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Jestem z moim mężczyzną już 9 lat.Bóle i te wszystkie objawy związane z endo zaczeły się u mnie po 3 latach naszej znajomości.A pełną 100% djagnozę postawiono dopiero 4 lata temu(oj dłuuuuuuuga to historia)...Na początku po zdjagnozowaniu mnie gdy już wiedziałam jak nazwać to co we mnie siedzi,mój partner nie za bardzo rozmawiał ze mną na ten temat,może dlatego że ja nie chciałam go tym obarczać,wystarczyło że ja się martwiłam po co jeszcze on.Nie poruszałam tematu,on również.Wiedziałam że czeka mnie operacja ale to było tak jak zły sen z którego miałam nadzieje zaraz sie obudzić,nie docierało do mnie poprostu że jestem chora i mogę nigdy nie mieć dzieci...
hmmmm...czułam nawet wstyd jak miałam mówić o tym partnerowi bo w zasadzie należe do osób które nie użalają się nad sobą a mówienie o konsekwencjach tej choroby(czyli bezpłodności)było dla mnie tak ciężkie że wolałam chyba wtedy udawać że nic sie nie dzieje(choć przyznam że tak w głębi duszy płakałam i krzyczałam z bezsilności!!!!)Nieraz płakałam gdy nikt nie widział a przed innymi grałam twardą babkę,która niczego i nikogo nie potrzebuje bo sama sobie poradzi ze wszystkim.Potrafiłam odepchnąć mojego partnera gdy mnie przytulił (3 dni przed operacją) i powiedział że mam się nie martwić bo to penie nic takiego i lekarze mniue "naprawią".Poczułam jakby się litował nademną!!i zezłościłam się,padło wiele ostrych słów z obydwu stron.Wtedy Nie chciałam go widzieć juz wcale!!Dopiero gdy obudziłam się po operacji i zdałam sobie sprawę że nie ma przy mnie nikogo,że nikt nie głaszcze mnie po ręce i nie czeka aż się ocknę:(...byłam zupełnie sama...myślę sobie teraz że stało sie tak dlatego że od nikogo nie chciałam słów pocieszenia-bo było to dla mnie okazaniem mojej słabości,nie chciałam mówić o swoich obawach żeby on nie pomyślał że jestem słaba,nie mówiłam o tej chorobie -bo czułam się mało kobieca,odpychałąm go w ten sposób od siebie i dlatego on nawet nie próbował mnie już wspierać.Na drugi dzień po operacji dostałam krwotoku,znowu wylądowałam na stole operacyjnym,pękłą mi torbiel na jelicie(której nie zauważono,ale może bali się jej nawet ruszac z tego miejsca,nie wiem,nie zastanawiam sie nad tym)miałam uszkodzone jelito i ryzyko zakarzenia całego organizmu!!Wylądowałam na intensywnej:(...spałam 3 dni ...śnił mi się mój partner że przyszedł i trzymał mnie za rękę i powiedział do ucha że damy rade i ze bardzo mnie kocha mimo wszystko...Potem okazało sie ze to wcale nie był sen, on był wtedy przy mnie naprawde:)!Od tamtej pory wiele zmieniło sie w moim życiu...nie wstydze sie juz tak bardzo ze jestem chora,nie powstrzymuje łez gdy chce mi sie płakać i nie odżucam mojego kochanego chlopaka gdy chce mnie poprostu pocieszyc,bo to nie jest wstyd nto jest duma ze mam takiego partnera:)
hmmmm...czułam nawet wstyd jak miałam mówić o tym partnerowi bo w zasadzie należe do osób które nie użalają się nad sobą a mówienie o konsekwencjach tej choroby(czyli bezpłodności)było dla mnie tak ciężkie że wolałam chyba wtedy udawać że nic sie nie dzieje(choć przyznam że tak w głębi duszy płakałam i krzyczałam z bezsilności!!!!)Nieraz płakałam gdy nikt nie widział a przed innymi grałam twardą babkę,która niczego i nikogo nie potrzebuje bo sama sobie poradzi ze wszystkim.Potrafiłam odepchnąć mojego partnera gdy mnie przytulił (3 dni przed operacją) i powiedział że mam się nie martwić bo to penie nic takiego i lekarze mniue "naprawią".Poczułam jakby się litował nademną!!i zezłościłam się,padło wiele ostrych słów z obydwu stron.Wtedy Nie chciałam go widzieć juz wcale!!Dopiero gdy obudziłam się po operacji i zdałam sobie sprawę że nie ma przy mnie nikogo,że nikt nie głaszcze mnie po ręce i nie czeka aż się ocknę:(...byłam zupełnie sama...myślę sobie teraz że stało sie tak dlatego że od nikogo nie chciałam słów pocieszenia-bo było to dla mnie okazaniem mojej słabości,nie chciałam mówić o swoich obawach żeby on nie pomyślał że jestem słaba,nie mówiłam o tej chorobie -bo czułam się mało kobieca,odpychałąm go w ten sposób od siebie i dlatego on nawet nie próbował mnie już wspierać.Na drugi dzień po operacji dostałam krwotoku,znowu wylądowałam na stole operacyjnym,pękłą mi torbiel na jelicie(której nie zauważono,ale może bali się jej nawet ruszac z tego miejsca,nie wiem,nie zastanawiam sie nad tym)miałam uszkodzone jelito i ryzyko zakarzenia całego organizmu!!Wylądowałam na intensywnej:(...spałam 3 dni ...śnił mi się mój partner że przyszedł i trzymał mnie za rękę i powiedział do ucha że damy rade i ze bardzo mnie kocha mimo wszystko...Potem okazało sie ze to wcale nie był sen, on był wtedy przy mnie naprawde:)!Od tamtej pory wiele zmieniło sie w moim życiu...nie wstydze sie juz tak bardzo ze jestem chora,nie powstrzymuje łez gdy chce mi sie płakać i nie odżucam mojego kochanego chlopaka gdy chce mnie poprostu pocieszyc,bo to nie jest wstyd nto jest duma ze mam takiego partnera:)
nadzieja istnieje zawsze... do ostatniej chwili.
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Ja za swojego męża oddała bym życie. Nasi znajomi mówią, że jesteśmy wyjątkowi
Jesteśmy ze sobą od7 lat i kochamy się tak samo. Nic nie gaśnie tylko dojrzewa
Często słyszę, że nam zazdroszczą a to po prostu lata pracy jaką włożyliśmy w swój związek. Na obrączkach mamy grawer "Amor Vincit Omnia" (miłość zwycięży wszystko) i tego się trzymamy!


" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
catrina jakbym przeczytała o sobie.Też jesteśmy ze sobą 7 lat.dużo ze sobą rozmawiamy i uważam że to jet połowa sukcesu.U nas też wszystko kwitnie mimo upływu lat....i tak trzymać wszystkim tego życzęcatrina27 pisze:Nasi znajomi mówią, że jesteśmy wyjątkowiJesteśmy ze sobą od7 lat i kochamy się tak samo. Nic nie gaśnie tylko dojrzewa



"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Kurczę, jak ja wam dziewczyny zazdroszczę. Mnie dopadła ta choroba i nie mam faceta. Nikt mnie nie wspiera tak jak was. A teraz nie wiadomo, jak kogoś fajnego poznam czy on mnie zrozumie, że mam taką chorobę. Faceci jeszcze będą się bali i nie będą chcieli ze mną się wiązać, bo pewnie wolą zdrowe dziewczyny 

Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Co za czarne myśli!!! Ludzie kochają nas za to jakimi jesteśmy za nasze zalety i wady. A jeśli ktoś nie pokocha twoich wad to znaczy, że nie był Ciebie wart!!! Masz nas i pamiętaj o tym, dziel się z nami każdą smutną jak i radosną chwilą- nie jesteś samaangela13 pisze:jak kogoś fajnego poznam czy on mnie zrozumie, że mam taką chorobę. Faceci jeszcze będą się bali i nie będą chcieli ze mną się wiązać, bo pewnie wolą zdrowe dziewczyny
" po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój"
-
- Ekspert
- Posty: 1507
- Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
kazdy facet powinien wspierac swoja kobiete
W koncu prawdziwy zwiazek to taki "na dobre i na zle"
A jak powinno wygladac to idealne wsparcie?... 1.wysluchac, 2.zainteresowac sie, 3.ustawic tak priorytety, by to co naprawde wazne bylo na pierwszym miejscu, 4.pomoc w pracach domowych i wszelkich obowiazkach, 5.pomoc w poszukaniu dobrego lekarza, 6.pocieszyc, 7.towarzyszyc podczas badan i wizyt konsultacyjnych, 8.namawiac do leczenia, 9.tlumaczyc, ze nie jest zle, a na pewno bedzie lepiej, 10.odwiedzac w szpitalu .... Wszystkie te punkty wymyslilam sama
chyba je podsune do przeczytania mezowi
Czy pominelam cos waznego?...




Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
Super to wszystko zebrałaś Domowniczko
BRAWO !!!



"Codziennie upadam...codziennie się waham...codziennie podpieram...Ale dźwigam cały mój świat i dźwigać będę..."
Re: Jak wspieraja Was mezczyzni?
dodalabym MILOSC - ona jest najwazniejsza 
