Jutro wizyta. Mieliśmy z panem doktorem sporo czasu na przemyślenia, mam nadzieję że jemu poszło z przemyśleniami lepiej niż mi...
Próbowałam sobie stworzyć taki bilans plusów i minusów... zacznę od minusów bo jakoś tak się pierwsze nasuwają... rzućcie proszę fachowym okiem:
- ryzyko wystąpienia komplikacji w trakcie operacji oraz powikłań pooperacyjnych w związku z umiejscowieniem ognisk w pobliżu jelita (statystycznie poważne powikłania zdarzają się podobno rzadko, ale zawsze jest ryzyko)
- ryzyko jakie niesie ze sobą każda ingerencja chirurgiczna i narkoza (nawet do 4 godzin!)
- sama forma operacji - laparotomia - metoda bardziej inwazyjna, większe szwy, silniejszy ból, dłuższy okres rekonwalescencji, większy stres
- długie zwolnienie lekarskie - jako minus bo ja nie lubię nie być w pracy (wiem, wiem, dziwna jestem

)
I teraz plusy:
+ możliwość odnalezienia wszystkich (lub większości) ognisk i ich usunięcia dzięki laparotomii
+ zatrzymanie (przynajmniej na jakiś czas) postępujących (chyba) zmian endometrialnych, zwłaszcza, że ich umiejscowienie wg. niektórych lekarzy może powodować w przyszłości silne bóle i może uszkodzić jelito
+ większa szansa na zajście w ciążę po uwolnieniu narządów od zrostów (planuję zacząć starania za jakiś rok, może trochę później, ale organizm lepiej chyba przygotować wcześniej)
+ byłoby z głowy...
Nie proszę Was o konkretną radę, ale może chciałybyście coś dodać do plusów lub minusów?
