Tak tak leki są za darmo i nie ważne jakie i na co chorujesz.Super sprawa i więcej w kieszeni.Tu można chorować

Ale od początku...po przylocie poszłam na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu.Tam powiedziałam na co choruję i jakie leki biorę.Wypisała mi skierowania do ginekologa i reumatologa.No i dostałam Qlairę na cały rok tylko co 3 miesiące chodzę po kolejne dawki leku.Do specjalistów skierowania wypisują w komputerze i już nigdzie się nie chodzi umawiać wizyty.Po jakimś czasie przychodzi do domu list z terminem i już

Na specjalistów się też trochę czeka ale nie jest tak źle.Ogólnie to wszystko załatwia się u lekarza pierwszego kontaktu,nawet cytologię miałam u mojej doktorki zrobioną

Co do mojego serducha to nie jest dobrze.Przed świętami obudził mnie w nocy atak który trzymał mnie około 15-20 minut.To było straszne...często mnie serce bolało,ale to było na prawdę przerażające i dziwne.Oczywiście nie poszłam do lekarza...tak wiem,wiem...powinnam.Zrobiłam to dopiero po drugim ataku...po dwóch tygodniach.Miała ekg ale lekarz powiedział,że trochę czasu minęło,że za późno przyszłam.Nie wykluczył stanu przedzawałowego

sądząc po objawach.
Mój Adi jest teraz w Polsce ale na urlopie

Teraz po raz pierwszy odwiedzili mnie moi rodzice,byli dwa tygodnie i było super

No i Adi z nimi poleciał na dwa tygodnie.Ale już tęsknię za nim...Po za tym dobrze mu idzie w szkole,z matematyki jest najlepszy w klasie bo tumany są na poziomie może 5 klasy podstawówki

Ma dziewczynę...

ogólnie to wszyscy się śmieją,że przyjechał i rozkochał pół miasta bo to już trzecia,która się w nim zakochała

Z językiem sobie świetnie radzi,lepiej ode mnie no ale cóż.Po za tym wszystko jest ok.Teraz zmieniamy mieszkanie jesteśmy w trakcie poszukiwań.Co wam jeszcze mogę powiedzieć...po przyjeździe zaskoczona byłam ludźmi,szczęśliwymi,uśmiechniętymi i pogodnymi.Społeczeństwo wydaje się być pozytywnie nastawione do życia.Nawet kasjerki w sklepie są bardzo uprzejme.To chyba wynika z tego,że każdy pracuje za godziwe pieniądze,więc nikt nie narzeka.Na ulicy każdy,nawet nieznajomy mówi Ci Hello i się uśmiecha.Oczywiście mówię o Irlandczykach bo o Polakach nie wspomnę...są okropni i lepiej się trzymać od nich z daleka.Wiele łez wylałam własnie przez polaków.pogoda nie rozpieszcza ale idzie się przyzwyczaić.Jedzenie też tłuste fuj...i te frytki z octem blleee.Dołączam fotki
