Dziwne żebym była jedyna, bo jednak na codzień spotykam wielu wegetarian, no ale możliwe...
Ja zupełnie do mięsa nie potrafiła bym już wrócić... na pewno nie tknęła bym wieprzowiny, bo sam jej zapach mnie najzwyczajniej odrzuca. Czasem chłopakowi na obiad robie kotleta, to wszystkie okna w domu pootwierane

na pewno do żadnego mięsa mnie nie ciągnie. Jeśli chodzi o białko to jadam sporo roślin strączkowych i orzechów. Z roślin strączkowych można robić sporo fajnych i smacznych rzeczy

bardzo lubię humus - jest to pasta z ciecierzycy do której ja dodaje czosnku, oleju/oliwy , sezamu i czerownej papryki, bardzo dobra jest zupa z soczewicy, można też robić z tych ziaren pyszne kotleciki

sama przygotowuje też mleko sojowe, a z pozostałości po jego produkcji zostaje mi papka z ziaren soji tzw okara - z niej też można cuda stworzyć: ciasteczka, kotleciki, farsz do gołąbków itd. Poza tym jadam nabiał i jaja więc białka ani wit z grupy B mi nie brakuje. A jeśli chodzi o odstawienie ryb i brak kwasów omega to wystarczy ok 2 łyżeczek świeżo zmielonego siemienia lnianego dziennie i zapotrzebowanie wypełnione

Na pewno jem też dużo warzyw i owoców. Ostatnio też postanowiłam zmniejszyć ilość zjadanego chleba i moje śniadania także zaczynają wyglądać coraz lepiej, zjadam owsianke, otręby lub kaszę jaglaną, do tego mleko sojowe lub jogurt naturalny, jakieś owoce, ziarna. Mleka krowiego unikam bo nie najlepiej się po nim czuje.
Bez mięsa czuje się dużo lepiej, odstawienie go pomogło mi też w skupieniu się na zdrowej diecie, mądrym zbilansowanym odżywianiu. Chłopak ma ze mną ciężko
