Kolejna do Waszego grona
: poniedziałek, 24 marca 2014, 18:41
Witam Was wszystkie:) Cieszę się, że gdzieś można poczytać i porozmawiać o czymś z czym zmagamy się na co dzień:(
Mam na imię Klaudia, mam 30 lat i od 6 lat walczę z endometriozą. W kolejności lat leczenia, po 1,5 roku nieudanych prób starania się
o dzidziusia i miesiącach na hormonach lekarz skierował mnie na pierwszą laparoskopie. Usunęli torbiel i potwierdzili endo.
Jajowody drożne, jajniki sprawne, więc było nieźle. Kolejny specjalista, kolejne wizyty, stymulacje zakańczane pregnylem i znów nic.
Zmiana lekarza, kolejne leki i dwie hiperstymulacje - druga zakończona wizytą na ostrym dyżurze.
Zdecydowaliśmy się z mężem na prywatną klinikę leczenia niepłodności, 14 miesięcy wizyt, końskich dawek hormonów
i dwie inseminacje... i dalej nic. Kolejne miesiące bólu były już nie do zniesienia, więc zdecydowałam się na drugą laparo. Usunięto
wszystkie ogniska chorobowe i polipa trzonu macicy. Wymęczona, stwierdziłam, że czas odpuścić walkę o dziecko, bo nie daję już rady.
Zaproponowano mi 6 miesięczną kurację Visanne, a póżniej Histeroskopie, po zabiegu stwierdzono całkowitą niedrożność jajowodów i brak jakiegokolwiek wzrostu endometrium. 1,5 roku przerwy od leków, narastający ból z wieloma najmilszymi skutkami ubocznymi jak wymioty, omdlenia itd... i trzecia laparo tydzień temu.
Kiedyś zadawałam sobie pytanie "dlaczego ja", dziś tylko zastanawiam się, dlaczego lekarze w prywatnej klinice przez tyle miesięcy
paśli mnie takimi dawkami leków, namawiając na kolejne inseminacje, prywatny zabieg HSG i wmawiając że trzeba próbować dalej... jednocześnie wiedząc że jestem obciążona endo w takim stopniu zaawansowania... czy naprawdę pieniądze są ważniejsze niż zdrowie...
Dziś wiem, że nie będę mamą, od ponad 1,5 roku w żadnym cyklu nie zanotowano na usg ani jednego pęcherzyka, moje jajniki się zbuntowały, a endometrium nie przekracza 3 mm... mam dość hormonów i bólu. Teraz szukam nowego lekarza, który pomoże mi przez to przejść:)
Ale się rozpisałam, mam nadzieję że Was nie zanudziłam:) Miło mi do Was dołączyć:)
Mam na imię Klaudia, mam 30 lat i od 6 lat walczę z endometriozą. W kolejności lat leczenia, po 1,5 roku nieudanych prób starania się
o dzidziusia i miesiącach na hormonach lekarz skierował mnie na pierwszą laparoskopie. Usunęli torbiel i potwierdzili endo.
Jajowody drożne, jajniki sprawne, więc było nieźle. Kolejny specjalista, kolejne wizyty, stymulacje zakańczane pregnylem i znów nic.
Zmiana lekarza, kolejne leki i dwie hiperstymulacje - druga zakończona wizytą na ostrym dyżurze.
Zdecydowaliśmy się z mężem na prywatną klinikę leczenia niepłodności, 14 miesięcy wizyt, końskich dawek hormonów
i dwie inseminacje... i dalej nic. Kolejne miesiące bólu były już nie do zniesienia, więc zdecydowałam się na drugą laparo. Usunięto
wszystkie ogniska chorobowe i polipa trzonu macicy. Wymęczona, stwierdziłam, że czas odpuścić walkę o dziecko, bo nie daję już rady.
Zaproponowano mi 6 miesięczną kurację Visanne, a póżniej Histeroskopie, po zabiegu stwierdzono całkowitą niedrożność jajowodów i brak jakiegokolwiek wzrostu endometrium. 1,5 roku przerwy od leków, narastający ból z wieloma najmilszymi skutkami ubocznymi jak wymioty, omdlenia itd... i trzecia laparo tydzień temu.
Kiedyś zadawałam sobie pytanie "dlaczego ja", dziś tylko zastanawiam się, dlaczego lekarze w prywatnej klinice przez tyle miesięcy
paśli mnie takimi dawkami leków, namawiając na kolejne inseminacje, prywatny zabieg HSG i wmawiając że trzeba próbować dalej... jednocześnie wiedząc że jestem obciążona endo w takim stopniu zaawansowania... czy naprawdę pieniądze są ważniejsze niż zdrowie...
Dziś wiem, że nie będę mamą, od ponad 1,5 roku w żadnym cyklu nie zanotowano na usg ani jednego pęcherzyka, moje jajniki się zbuntowały, a endometrium nie przekracza 3 mm... mam dość hormonów i bólu. Teraz szukam nowego lekarza, który pomoże mi przez to przejść:)
Ale się rozpisałam, mam nadzieję że Was nie zanudziłam:) Miło mi do Was dołączyć:)