Witajcie...Też mam endo:(
: piątek, 30 stycznia 2015, 23:24
Witam Wszystkich... Od dłuższego czasu choruję na endo. Dziś pomyślałam że dobrze by było dołączyć do Was na forum. Nie wiem jak zacząć bo nigdy o tym nikomu nie mówiłam a tym bardziej nie pisałam ale myślę że czas najwyższy bo będzie mi wtedy lżej jak się wygadam.
Mam 25 lat a endometrioza zaczęła dawać mi się we znaki już jakieś 6 lat temu. Brakuje mi sił jak pomyśle przez ilu lekarzy przeszłam zanim padło podejrzenie endo.. Jakieś 3 lata temu lekarz skierował mnie na laparoskopie i wszystko było pięknie do czasu konsylium. Tam lekarze stwierdzili "nie badając mnie " bo po co przecież miałam końcówkę miesiączki więc lepiej im było stwierdzić po zdjęciu usg sprzed pół roku że zmiana jest za mała żeby operować. Ja wszystko rozumiem ale takich decyzji nie podejmuje się pochopnie.. Dlaczego nie dali mi szansy przyjść za parę dni żeby móc zrobić usg, badania i wtedy podjąć decyzję, czy to takie trudne, za dużo czasu im zajęłam?
Pogodziłam się z tą myślą wtedy nawet ucieszyłam się że nie będzie żadnej laparoskopii... 9 m-cy później wyszłam za mąż. Rozpoczęłam z mężem starania o dziecko i tak minęło 1,5 roku kiedy stwierdziliśmy że musimy się udać do kliniki leczenia niepłodności. Tam się okazało że po raz kolejny jest podejrzenie endometriozy i znowu od innego lekarza dostałam skierowanie na laparoskopię. Po dwóch miesiącach trafiłam na stół operacyjny. Laparoskopia miała trwać do godziny czasu. Z laparoskopii lekarze przeszli do laparotomii i tak trwało to 4 godziny. Po przebudzeniu dowiedziałam się że mam endo st.3-go. Lekarzom udało się usunąć tylko część zrostów i torbieli do reszty nie mieli dojścia. Gdy wychodziłam po 5 dniach ze szpitala dowiedziałam się że mamy tylko 2 m-ce na to by zajść w ciąże później będzie coraz ciężej i nie wiadomo czy zajdę...Od operacji minęło pół roku a ja straciłam nadzieję że zostaniemy rodzicami:( Zastanawiam się czy gdyby wtedy za pierwszym razem lekarze podjęliby się laparo to czy dzisiaj byłabym już mamą? przecież czas działa na naszą nie korzyść . Przez te dwa lata endo mogła się bardzo posunąć do przodu i narobić tego czego narobiła.
Tak wygląda moja historia w skrócie...
Mam 25 lat a endometrioza zaczęła dawać mi się we znaki już jakieś 6 lat temu. Brakuje mi sił jak pomyśle przez ilu lekarzy przeszłam zanim padło podejrzenie endo.. Jakieś 3 lata temu lekarz skierował mnie na laparoskopie i wszystko było pięknie do czasu konsylium. Tam lekarze stwierdzili "nie badając mnie " bo po co przecież miałam końcówkę miesiączki więc lepiej im było stwierdzić po zdjęciu usg sprzed pół roku że zmiana jest za mała żeby operować. Ja wszystko rozumiem ale takich decyzji nie podejmuje się pochopnie.. Dlaczego nie dali mi szansy przyjść za parę dni żeby móc zrobić usg, badania i wtedy podjąć decyzję, czy to takie trudne, za dużo czasu im zajęłam?
Pogodziłam się z tą myślą wtedy nawet ucieszyłam się że nie będzie żadnej laparoskopii... 9 m-cy później wyszłam za mąż. Rozpoczęłam z mężem starania o dziecko i tak minęło 1,5 roku kiedy stwierdziliśmy że musimy się udać do kliniki leczenia niepłodności. Tam się okazało że po raz kolejny jest podejrzenie endometriozy i znowu od innego lekarza dostałam skierowanie na laparoskopię. Po dwóch miesiącach trafiłam na stół operacyjny. Laparoskopia miała trwać do godziny czasu. Z laparoskopii lekarze przeszli do laparotomii i tak trwało to 4 godziny. Po przebudzeniu dowiedziałam się że mam endo st.3-go. Lekarzom udało się usunąć tylko część zrostów i torbieli do reszty nie mieli dojścia. Gdy wychodziłam po 5 dniach ze szpitala dowiedziałam się że mamy tylko 2 m-ce na to by zajść w ciąże później będzie coraz ciężej i nie wiadomo czy zajdę...Od operacji minęło pół roku a ja straciłam nadzieję że zostaniemy rodzicami:( Zastanawiam się czy gdyby wtedy za pierwszym razem lekarze podjęliby się laparo to czy dzisiaj byłabym już mamą? przecież czas działa na naszą nie korzyść . Przez te dwa lata endo mogła się bardzo posunąć do przodu i narobić tego czego narobiła.
Tak wygląda moja historia w skrócie...