Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Gratulacje Jak sie czujesz i jak przebiega ciaza u Ciebie? Jak malenstwo? Pozdrawiam
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Gosiu na razie to tylko komóreczka jeszcze:) Nie odczuwam na razie żadnych objawów związanych z ciążą. Humory cały czas miałam, teraz nasiliły się tylko tak jak przy visanne, jestem strasznie płaczliwa, nerwowa a jeszcze mam nerwowa pracę i "ciężką" atmosferę w pracy... Nic nie sprzyja dobremu nastrojowi... Ale oby do piątku.... I urlop odpoczynek. No i wizyta... USG i zobaczymy po raz pierwszy co tam sie dzieje Dziękuje Dziewczyny
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
JUZ PIATEK KOCHANA!!! URLOP!!! hehe odpoczywaj duzo! Kiedy masz USG? nie umiem sobie wyobrazic jakie to szczescie po calej tej drodze i ekscytacja ze nie dlugo uslyszysz bicie serduszka swojej fasolki. Koniecznie daj znac po USG Jak to jest ze kiedy widzimy na ulicy kobiety w ciazy z dziecmi czujemy male klucie zazdrosci a kiedy zachodzi jedna z nas badz kobieta o ktorej wiemy ze miala problemy to taka ogromna radosc w sercu?? nie wiem czy jestem jedyna ktora tak ma ale czesto jak widze ciezarne na ulicy to taka zazdrosc a jak jedna z was zachodzi albo teraz zaszla moja kolezanka ktora starala sie jakies 10 lat to czuje jakbym mogla krzyczec swiatu ... jakby to byla moja ciaza... taka radosc mnie rozpiera Kochana bardzo sie ciesze Twoim szczesciem
Ps. zapraszam do watku jestem w ciazy !!! :D
Ps. zapraszam do watku jestem w ciazy !!! :D
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Cześć dziewczyny No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął. Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji A nam nic kompletnie mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się pojechaliśmy, odpoczęliśmy. Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy... ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam... zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się pojechaliśmy, odpoczęliśmy. Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy... ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam... zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Cześć dziewczyny No chwilke mnie nie było ale juz pisze dla czego... Tak był piątek i było usg Jak na razie jeszcze serduszka nie było ale jest pęcherzyk ciążowy. Jedna komórka sie przyjęła druga niestety nie. Następne usg 25.07 i w tedy juz na pewno będzie serduszko A czemu nie pisałam? Hmm... kochane wracając z Opola o godz. 22:30 mniej więcej w odległości nie większej niż 10 m przed samochodem pojawił sie jeleń, który wylazł z rowu... Nie było możliwości żeby się z nim nie zderzyć...Na szczęście nie biegł, tylko wygramolił się i stanął. Gdyby biegł, wpadając na niego wybyłby szybę i mielibyśmy go jeszcze w środku samochodu i na pewno nie wyszlibyśmy z tego cało... Na szczęście czuwa nad nami jakas opatrzność, jeleń zmiażdżył przód samochodu aż przesunął silnik (i tu znów opatrzność że nam nóg nie zmiażdżyło). Auto teścia 4lata teraz w lipcu płacił jeszcze ostatnią ratę. I poszło do kasacji A nam nic kompletnie mąż miał tylko ślad od wybuchu poduszki na piszczeli, ja miałam jednego malutkiego siniaczka na piersi. Kochane masa strachy, szok i ciągły widok jelenia przed oczami... Coś okropnego. Krzyczałam tylko do męża "wysiadaj" i sama się gramoliłam z samochodu... Wybuch podusszek powoduje że w środku jest masa jakiegoś takiego dymu, że ja miałam wrażenie, że się pali. Teraz wiem, że gdyby coś się stało mojemu mężowi, to chyba nie pomogłabym mu... Byłam w takim szoku że byłam zdolna tylko krzyczeć.... Ale również się przekonałam, że jednak nie ma takiej znieczulicy o jakiej się mówi w tv, wszyscy się zatrzymywali, wysiadali z samochodów, podbiegali z pytaniem czy nic nam nie jest... Dzwonili po pomoc. A u mnie w głowie tylko jedna myśl "co z dzieckiem?
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się pojechaliśmy, odpoczęliśmy. Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy... ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam... zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
". Przyjechało pogotowie, pomoc drogowa, policja... Trasa do szpitala karetką, pół nocy spędzone na sorze i wieści że wszystko jest w porządku wspaniale! Jadąc karetką dzwoniłam już do mojego pana doktora od którego notabene wracaliśmy, że by powiedzieć i jego słowa uspokajające że na tym etapie to na pewno nie ma wpływu więc w szpitalu to tylko dla upewnienia się.... No i kochane po tym wszystkim (oczywiście mój teściu wściekły, jak już wiedział że nam nic nie jest, to zaczął marudzić o samochód, z jednej strony mu się nie dziwię ale z drugiej móglby dać sobie spokój, to tylko rzecz, kasę dostanie za szkodę całkowitą i będzie mógł sobie kupić taki sam) zdecydowaliśmy, że jedziemy na urlop, odciąć się od tego wszystkiego, zapomnieć o wszystkich problemach jakie nas spotkały w ostatnim czasie. I udało się pojechaliśmy, odpoczęliśmy. Ja się czuje dobrze i to jest bardzo wazne... Coraz częściej mam niechęc do powrotu do pracy... ale muszę choć na miesiąc żeby koleżanki mogły pójść na urlopy. A co do tych zazdrości Ewelinko to oczywiście ja tez tak miałam... zazdrosna byłam nawet jak moja siostra zaszła w ciążę, jak kolejne koleżanki zachodziły... a ja nie Tu jest tez troszke spowodowany brak zazdrości, że jakby nie było jest to wirtualny świat i wirtualne znajomości... Nie widzimy się na codzień i nie widzimy radości(która powoduje największe poczucie zazdrości) tej osoby, której się udało. Myślę że tak to działa... To jest jak z czytaniem książki, że albo nas wzrusza smutna sytuacja albo dołuje smutna... A radość się udziela bo się w to wczuwamy zupełnie jak w książkę.
Pozdrawiam was kochane buziaki :* bo znów robię sobie przerwę na odpoczynek :*
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
co za historia!
teraz mozna sie z niej smiac ale wyobrazam sobie te chwile grozy
teraz mozna sie z niej smiac ale wyobrazam sobie te chwile grozy
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Ojj kochana faktycznie historia mrozaca krew w zylach!! dobrze ze nic wielkiego sie nie stalo i z wami wszystko dobrze Trzymam kciuki za USG i koniecznie daj znac po a ty juz po urlopie czy jeszcze odpoczywasz? Pozdrawiam
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Cześć dziewczyny. Co tam u Was? Jak się czujecie w te upały? Bo ja niestety tragicznie:( Całe szczęście jeszcze do konca tygodnia mam urlop bo nie dałabym rady w pracy. Poza tym mam poranne nudności gdy nie zjem od razu po przebudzeniu.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Napewno czujesz sie okropnie i kazda z nas to rozumie ale przyznajmy szczerze to zle samopoczucie i tak powoduje radosc kiedy wiemy jaki jest powod Odpoczywaj i korzystaj z urlopu
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Araju,
a ja ciagle sie ciesze, ze Ci tak szybko poszlo wiem, ze z jednej strony czekalas latami, ale z patrzac z drugiej - udalo sie za pierwszym razem! cudnie!
teraz tylko donosic (tylko i az)
a jak porownujesz do pierwszej ciazy to duze roznice??
a ja ciagle sie ciesze, ze Ci tak szybko poszlo wiem, ze z jednej strony czekalas latami, ale z patrzac z drugiej - udalo sie za pierwszym razem! cudnie!
teraz tylko donosic (tylko i az)
a jak porownujesz do pierwszej ciazy to duze roznice??
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Hej kochana i jak USG? Czekamy na wiesci
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Hej kobitki. Kończy się urlop i na myśl powrotu do pracy robi mi się niedobrze. Eh.. Nastroj jakoś się unormował a teraz najważniejsze, jest jeden embrion w wieku skończonych 8 tygodni, mierzący 1,8 cm z serduchem jak dzwon. Ostatnia wizyta w Opolu za nami, teraz już na miejscu opieka.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Cudowne wiadomosci!!! ciesze sie bardzo a wyznaczyli jakas date porodu? i powiedz mi byly lzy jak uslyszalas serduszko? Sciskam cieplo
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Kocgana, ściskało w gardle na sam widok ruszającego się robaczka,ale byłam twarda i nie poryczałam się. Taki orientacyjny termin to na 22 marca.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
No to faktycznie twarda bylas A jak samopoczucie dzisiaj? Fajnie ze na wiosne bedzie lobuziak bedziesz miala pogode na spacerki
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Trzymam kciuki i Wy też trzymajcie za to żeby to był chłopczyk.. moj mąż tak bardzo chce syna,że nie dopuszcza tatkiej myśli, że mogłaby być dziewczynka. Aż robi mi się chwilami przykro. Już go prosiłam żeby nie wyrażał swoich opini przy mnie bo jak będzie dziewczynka to będę czuła że go zawiodłam...
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Hej znam to uczucie kazdy facet chce syna i nawet nie chce slyszec o corce ;p Miejmy nadzieje ze to tylko gadanie ;p Zreszta znam mnostwo przypadkow kiedy faceci nakrecali sie ze tylko syn i syn a jak na swiat przychodzila corka to szybko stawala sie oczkiem w glowie tatusia i zapominal o calym swiecie. Nic sie nie martw teraz to ostatnie czego potrzebujesz!! Najwazniejsze zeby dzidzia byla zdrowa A jak sie czujesz ogolnie? Pozdrawiam
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Ale mąż ma już corkę "błędu młodości"... Jak się czuję? Strasznie mnie męczą nudności i tonie są poranne tylko całodzienne.. I spanie.. Dziś zasnęłam na siedząco w pracy.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Gratuluje przyszłej mamusi
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Witaj...widzę że u ciebie takie same dobre nowiny...gratuluję
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
A dziękuję bardzo Jak uda mi się dostać do kompa to wam pokażę mojego "szerszenia" jaj to został nazwany przez mojego męża
Witj hercik dawno Cię nie "widziałam", co u Ciebie? Jak się czujesz?
Ciebie Oleńko również witam na moim wątku. Jak widzisz, u mnie się jakoś ułożyło. co prawda z pomocą, ale jest cud!
Tobie też się uda! Mocno w to wierzę.
Witj hercik dawno Cię nie "widziałam", co u Ciebie? Jak się czujesz?
Ciebie Oleńko również witam na moim wątku. Jak widzisz, u mnie się jakoś ułożyło. co prawda z pomocą, ale jest cud!
Tobie też się uda! Mocno w to wierzę.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
ojj kochana mysle ze jakos sie ulozy z ta plcia dziecka A co do samopoczucia to faktycznie nie ciekawie... Myslalas zey wziasc chorobe chociaz na ten poczatek? zeby tak sie nie meczyc? buziaki :*
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Nie myślę o chorobowym bo i tak juz się na mnie boczą w pracy... Wzięłam wcześniej 3 tygodnie urlopu, teraz pracuje dopiero tydzień a jak wiadomo to jest okres urlopowy i wymieniamy się w dziale, nie idą 2 na raz na urlop, tylko na zmianę... Jak bym poszła na zwolnienie to dopiero by było...
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
No i niestety tak, jak napisał admin nie ma nic z września... Tak więc kochane ja jestem na zwolnieniu już do końca ciąży. W zeszłym tygodniu miałam amniopunkcję, bo na prenatalnych wyszły nieprawidłowości ale amnio wykluczyło wady. Także moja kruszynka jest zdrowa!! Czuję się dobrze. Na razie leżę, bo po amnio tak trzeba. Ale niestety ja to mam pecha do lekarzy..ale to pikuś.
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Cześć Araja, możesz mi wytłumaczyć co to znaczy amniopunkcja? Brzmi bardzo poważnie. Ciesze się że forum już działa
Ważne że Twoja kruszyna zdrowa. 3maj się kochana i uszy do góry.
Ważne że Twoja kruszyna zdrowa. 3maj się kochana i uszy do góry.
-
- Ekspert
- Posty: 1507
- Rejestracja: wtorek, 30 marca 2010, 10:05
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
a szkoda! bo Araja sie b. udzielala i pisala same ciekawe rzeczy - wiem, bo czytalam! Jak sie dzis miewacie? rosniecie?Araja79 pisze:nie ma nic z września...
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Hej jak się masz??? odezwij się
Re: Zaczęło się od czegoś zupełnie innego...
Hej kochana jak sie czujecie ? jak fasolka? mam nadzieje ze dbacie o siebie